Te wszystkie zbrodnie

Recenzja nie jest potwierdzona zakupem

Marcin Wroński to nagradzany i utalentowany polski pisarz, znany z lubelskiego cyklu kryminałów o komisarzu Maciejewskim. Poza tym, jest redaktorem, absolwentem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Był związany swego czasu z nurtem trzeciego obiegu, a w literaturze działał już od lat 80. To właśnie miasto Lublin i okolice stały się jego znakiem rozpoznawczym – tu pisze, publikuje, nawet swój debiutancki zbiór opowiadań („Udo Pani Nocy” z 1992 roku) wydał właśnie w tym mieście. „Obsesyjny motyw babiego lata”, to kolejna powieść wydana w stolicy najdalej wysuniętego na wschód województwa w Polsce. Ta powieść zresztą, niezwykle intrygująca, napisana w 1994 roku, zyskała miano „mikropowieści pijacko-przygodowej”. W 2009 roku Wroński za wkład jego książek w promowanie i budowanie wizerunku Lublina otrzymał honorowy tytuł "Bene Meritus Terrae Lublinensi" (Dobrze Zasłużony dla Ziemi Lubelskiej). Wroński nie skupia się tylko na powieściopisarstwie; oprócz prozy, działa jako dziennikarz i felietonista, współpracował z lubelskim Radiem TOP, gdzie prowadził audycję „Fikcja o północy”. Do tego, co nawet zaskakujące, biorąc pod uwagę rozpiętość powierzchni tworzenia, tworzył skecze i piosenki dla prowadzonego przez siebie kabaretu pod nazwą Osoby o Nieustalonej Tożsamości.

Wroński jest więc artystą przez wielkie „A”. Wciąż jednak, mimo „humanistycznej” twórczości, znamy go z „Cyklu z komisarzem Zygą Maciejewskim”, w skład którego wchodzi aż dziewięć tomów, jeden z rozszerzeniami: tom pierwszy - „Morderstwo pod cenzurą”, drugi – „Kino Venus”( i „Kino Venus 1” oraz „Kino Venus 2”), trzeci – „A na imię jej będzie Aniela”, czwarty – „Skrzydlata trumna”, piąty – „Pogrom w przyszły wtorek” , szósty – „Haiti”, siódmy – „Kwestja krwi”, ósmy – „Portret wisielca” oraz obecny, dziewiąty, ostatni już tom „Czas Herkulesów”, którego właśnie odbywa się premiera.

Choć jestem przekonana, że to nie ostatnie dzieło pisarza, „Czas Herkulesów” jest łabędzim śpiewem cyklu z komisarzem Zygą. Fanom na pewno nie będzie łatwo pożegnać się z ulubionym bohaterem – a jednak i na ten koniec przyszła pora.

Wroński jest osobą niezwykle charyzmatyczną. Na pytanie, dlaczego wybrał sobie akurat „retro-kryminał”, odpowiedział: „Akurat u mnie najpierw było retro, a potem kryminał. Już w zamierzchłych latach 90., kiedy jako student przeglądałem przedwojenne plany i gazety, miałem wielką ochotę napisać powieść rozgrywającą się w przedwojennym Lublinie, tylko wtedy jeszcze nie wystarczało mi na to rozumu i umiejętności. Potem, gdy zacząłem się zastanawiać, w jaki gatunek to ubrać, uznałem, że do przedwojnia najlepiej pasuje albo romans, albo właśnie kryminał. Niestety na romansach nie znam się zupełnie, więc pozostała mi powieść detektywna.”

Ostatnia część chwalona jest przede wszystkim za klimat – stylowy i surowy. Autor perfekcyjnie odmalował stosunki społeczne i narodowościowe, zagadka jak zwykle zachęca do rozwikłania, a do tego wszystkiego czytelnik otrzymuje dawkę potrzebnego, w tych czasem ponurych i pesymistycznych zagadnieniach, poczucia humoru.

Oto fabuła: Zyga awansował, choć dla niego samego jest to więcej problemów niż brak awansu. Teraz, miast tropienia przestępców, Maciejewski poznał smak żmudnej, papierkowej roboty. A jednak, serce gotowe do starć, nie wytrzymuje stagnacji, więc gdy w trakcie jego kontroli w Chełmie ma miejsce zbrodnia, komisarz postanawia włączyć się w sprawę. I właśnie tu, w wielokulturowym mieście, osiadło kilku znajomych Zygi, którzy kiedyś w jego oczach byli niczym nieposkromieni bogowie. Maciejewski musi rozwiązać sprawę młodego zapaśnika oraz poradzić sobie z własnymi problemami.

Na przestrzeni lat wiele się zmieniało, sprawy stawały się coraz bardziej zawiłe, a Zyga stawał się coraz bardziej dociekliwy. Do tej pory spotkał się z brutalnym morderstwem redaktora naczelnego prawicowej gazety i cenzora prasowego, przetrzymywaniem w Lublinie córki bardzo zamożnego człowieka, gwałtem i mordem młodej służącej, martwym strażnikiem, szmalcownikami i seryjnymi mordercami, nieustalonej tożsamości martwym mężczyzną, teoretycznie kopniętym przez klacz, zaginięciem nastolatki z arystokratycznego rodu i uczennicy gimnazjum, a także buntem młodzieży, samobójczego studenta oraz jednego potencjalnie samobójczego. Lista jest absolutnie imponująca, a jest to oczywiście początek góry lodowej całego zbioru zbrodni występujących w serii. Zygę spotkało już mnóstwo zaskoczeń, ale także rozczarowań. A jednak – nawet z najgorszej opresji wychodził. Czy po tym wszystkim, co opisał Wroński, da się pokazać coś nowatorskiego? Coś, co wbija w fotel i zapewnia kilka godzin z książką, której nie sposób odłożyć? Warto się przekonać.

 


Recenzent: Ilona Domańska
‹ zwiń tekst