Bogate wybrzeże, bogaty reportaż

Recenzja nie jest potwierdzona zakupem

Emigracja i imigracja. Dwa problemy na podobną skalę, problem XXI wieku. Ale czy tylko? Czasem może się zdawać, że przybysze z najdalszych zakątków świata bądź podróżowanie po całej kuli ziemskiej to domena czasów współczesnych. Tymczasem ucieczka w poszukiwaniu lepszego życia – czy materialnego, czy duchowego, towarzyszyła ludziom od zawsze. Ludzie podróżują, by zwiedzić świat, by doświadczyć czegoś nowego, by posmakować innej kultury. Anna Pamuła zajęła się Polakami na Kostaryce, wydając reportaż o tytule „Polacos. Chajka płynie do Kostaryki”.

O Kostaryce Anna Pamuła nie pisze z domu, z Polski. Z dalekiej perspektywy, bardziej z użyciem wyobraźni i osobistego postrzegania. Nie. Zamieszkała tam. Była ciekawa tego kraju. Pytała o wszystko. Czego słuchała? Opowieści polskich Żydów,  którzy opuścili Polskę osiemdziesiąt lat temu. Dlaczego akurat Kostaryka? Skąd pomysł, by wybrać się na tak odległy koniec świata? W swej własnej, dalszej podróży odwiedziła też Polskę, Francję i Izrael, by znaleźć ślady ich przodków i zrozumieć, dlaczego musieli emigrować za ocean.

Mamy więc dwie główne historie. Dwóch bohaterów o znaczących imionach - Abraham i Mojżesz, przybywają do Kostaryki w 1931 roku z kolumbijskiego więzienia. Trafili do niego za nielegalne przekroczenie granicy.  Głodują. Przed śmiercią uratuje ich rosyjski samowar, ponieważ był to jedyny wartościowy przedmiot przywieziony z Polski. Jak potoczyły się ich losy? Jak naprawdę wyglądała sprawa więzienia? I co się stało z samowarem?

 

Rok wcześniej  inni Polacy przecierali ślady Polaków na Kostaryce. Na statku Orinoco do Kostaryki przypływa czterech dwudziestolatków z Kałuszyna: Mendel, Josek, Jankiel i Jutko. Imiona oczywiście zdradzają ich korzenie. Postanowili założyć w Ameryce Centralnej fabrykę swetrów. Nie przewidzieli jednak jednej rzeczy; w Ameryce, miast swetrów, przydałyby się ubrania lekkie, bowiem jest bardzo gorąco. Co robią? Przebranżowują się na kostiumy kąpielowe.

 

W swoim reportażu Anna Pamuła dochodzi do wniosku, że Polacy faktycznie mieli cel w podróży na Kostarykę. W latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku w Kostaryce osiedla się przecież ponad pół tysiąca polskich Żydów. Obecnie wspólnota ta jest trochę mniej liczna, ale wciąż liczy dwa i pół tysiąca osób.

 

Ważnym terminem dla autorki jest również pojęcie „il Polaco”. Dla Kostarykańczyków oznacza ono wciąż Żyda lub handlarza, bo większość imigrantów trudniła się handlem obwoźnym. Czy to pojęcie ma zabarwienie pozytywne? Czy ukrywa jakiś inny sens?

 

Myślę, że o Kostaryce Polacy wciąż wiedzą dość mało. Jawi się ona raczej jako wyspa na końcu świata, z trudem można przypomnieć sobie jej stolicę czy dokładne położenie. Plus na Kostarykę nie pojedzie się tak łatwo na wakacje, jak do Chorwacji czy Bułgarii. Ciekawe jest to podejście do kraju tak bogatego w piękno przyrody.

 

Kostaryka oznacza z hiszpańskiego: „bogate wybrzeże”.  Właśnie tak nazwał ją Krzysztof Kolumb, gdy zacumował swój statek, mając nadzieję na odkrycie legendarnej krainy złota. To państwo w Ameryce Środkowej leży nad Morzem Karaibskim i Oceanem Spokojnym. Graniczy z Nikaraguą i Panamą, a jej łączna długość wybrzeża wynosi 1290 kilometrów – może dziś więc o takie „bogactwo” tu chodzi.

 

Piękno Kostaryki jest nie do opisania. Wystarczy wpisać nazwę w przeglądarce, by spędzić cały wieczór na podziwianiu rajskich wysp, przejrzystej zieleni i monumentalnych gór. Kostaryka to zresztą kraj wyżynno – górzysty, w którym znajdują się liczne, nieraz aktywne, wulkany. U podnóży Kordylierów położone jest San José, stolica, nieraz niszczona przez wybuchy wulkanów, w której znajduje się Uniwersytet z 1843 roku. Kostaryka słynie z licznych rzek i to właśnie woda będzie się kojarzyć z tym krajem – pomimo czasu suszy, Kostaryka jest krajem, gdzie w niektórych miejscach niemal cały rok pada deszcz. Najpiękniejsza jednak w Kostaryce jest jej przyroda – lagunowe wybrzeże karaibskie skrywa bogactwo roślin, grzybów i zwierząt. Kostaryka jest jednym z 20 krajów o najwyższej różnorodności biologicznej na świecie (czyli ogromna różnorodność gatunków), a raj znajdą tam wielbiciele zwłaszcza owadów. Występują tu endemiczne płazy ( jak ropucha złota), bazyliszki i legwany, a także leniwce, tapiry, jaguary, ary i kolibry. Kostaryka znana jest z ogromnej troskliwości wobec swojej przyrody; pierwszy rezerwat chroniący powstał tam już w latach 60. Choć historycznie Kostaryka miała wiele zawirowań, dziś znana jest ze stabilnej pozycji i byciem jedynym krajem amerykańskim, który nie posiada wojska. 

Kostaryka i jej związek z Polską jest niezwykle interesujący, warto więc pożerać każdą literaturę reportażu, która na ten temat powstanie. 

 

 


Recenzent: Anna Kowaliczek
‹ zwiń tekst