Ona inaczej niż „k...a” siebie nie nazywała i nigdy zdania o sobie nie zmieniała. Co nie znaczy, że jak k...a się zachowywała. Normalna dziewczyna, chińczyk do jedzenia, internet do śledzenia. Nie, trochę inna była, uczuć nie okazywała, jakby ich nie miała. Ani złości, ani radości, dużo obojętności. Czasami radosna była, jak dużo zarobiła. Za dwie godziny pięćset euro – powód do dumy z okrągłej sumy. Mnie z[...]