Z zawrotną szybkością

Recenzja nie jest potwierdzona zakupem

Jestem w dodatku skłonna przyznać, że Mróz naprawdę posiada magiczne zdolności. Nie tylko bowiem tak szybko pisze oraz wydaje swoje książki (ilość pomysłów w jego głowie jest wprost niewyobrażalna!), ale czytelnika, sięgającego po jego książki, spotyka nagle podobna sytuacja. Bierze książkę do ręki, czyta pierwszą stronę i… nie może się oderwać do samego końca, a czytanie idzie mu wybitnie szybko! Na potwierdzenie cytuję wielbiciela twórczości Mroza, którego również zadziwia prędkość, z jaką ma się do czynienia  przy jego pisarstwie: „Znacie ten dylemat czytelnika, który czeka kilka miesięcy na książkę, a potem czyta ją strasznie szybko? Ja to znam z autopsji, przy książkach Remigiusza Mroza to norma. „Inwigilacja” ledwie wpadła w moje ręce, zbyt długo nie nacieszyła się swobodą i świeżością – jej lektura zajęła mi 3 godziny i 10 minut (tak, u tego autora mierzę czas)”. Informacja intrygująca, gdyż chyba nieczęsto mierzymy czas potrzebny nam do przeczytania danej lektury, jednak coś w tym jest, że historię z Chyłką w tle połyka się, a nie czyta.

Teraz spotykamy się z Chyłką po raz piąty. Dla odmiany, nasza ulubiona adwokat podejmuje się kolejnej sprawy niechętnie… Ci, co znają Chyłkę, wiedzą, że do niemal wszystkich spraw podchodzi w osobliwy sposób, dodając do tego swoją zgryźliwość, marudzenie, ironię i cynizm.

Fabuła opiera się na historii pewnego chłopaka. Kilkanaście lat temu zaginął on na wakacjach w Egipcie. Zaskakująco, odnajduje się na jednym z warszawskich osiedli. Posługuje się zupełnie innym imieniem i nazwiskiem, jednak jest to nieważne, bowiem jakżeby rodzice mieliby nie rozpoznać własnego dziecka? On sam jednak utrzymuje, że nie ma z zaginionym nic wspólnego…

Mężczyzna po powrocie do Polski znalazł się na celowniku służb. Na pewno pomógł mu w tym fakt, że przeszedł na islam. Reakcja służb – zarzuty, że przygotowuje zamach terrorystyczny. Zdesperowany przybysz zwraca się do prawniczki, która ma na swoim koncie już obronę imigranta – Roma.  Kolejna komplikacja może  nadejść z nieoczekiwanej strony. Chyłka bowiem niechętnie podchodzi do obcych (w zasadzie to Chyłka niechętnie podchodzi do każdego, ale do obcych szczególnie). Adwokat musi wziąć też co innego pod uwagę – różnice kulturowe w tym wypadku nie pozwalają na to, by być pewnym czegokolwiek. Nie może więc wykluczyć faktu, że jej nowy klient w rzeczywistości… planuje zamach.

Także Kordian Oryński nie ma teraz łatwego czasu. Poza faktem, że musi znosić Chyłkę (za co często powinien dostać order) przygotowuje się do nadchodzącego egzaminu. Egzamin ten ma ogromną wagę, bowiem od niego będzie zależeć jego kariera zawodowa, a tym samym przyszłość w kancelarii Żelazny & McVay.

Czy nowa książka Remigiusza Mroza będzie poprawna politycznie? A może autor skupi się po prostu na zabawnym przedstawieniu fabuły? Czy książka niesie za sobą coś więcej, czy nawiązuje do obecnej sytuacji obcych w Polsce? To wszystko znajdziemy w „Inwigiliacji”.

Zresztą, książka nie skupia się jedynie na przedstawieniu sprawy. To cała feeria uczuć, emocji i ludzkich zachowań. W końcu Chyłkę i Zordona oglądamy nie tylko jako sztywnych prawników na sali rozpraw, ale także jako żywych, nieidealnych ludzi. Im dalej brniemy w fabułę, tym sytuacja staje się bardziej skomplikowana, a sprawa nabiera charakteru i wymiaru symbolicznego, prawie jak w sprawie O. J. Simpsona.  Kluczowe będą i dowody, i dziwne zachowania, i nawet nieprofesjonalizm tych, którzy powinni być profesjonalni.

Na nową powieść Mroza nie mogą się doczekać zarówno fani autora, jak i samej Chyłki. Mróz bowiem zrobił coś naprawdę dobrego dla literatury: sprawił, że po książki chętnie zaczęli sięgać nie tylko ci, co twierdzili wcześniej, że nie przepadają za kryminałami, ale i ci, którzy wcześniej nie czytali w ogóle. Jego prozę można traktować bardziej jak film, którego akcja jest błyskawiczna i wgniata w fotel. Jest to dobry sposób na rozpoczęcie przygody z polskim, dobrym kryminałem. Jak mówi Chyłka: „Nie mam pojęcia, co robić – przyznała. – Zakopałam się w kapeku i wyszłam z niego jak górnik, który przez dwa tygodnie był uwięziony w zapadniętym szybie. Jestem umorusana normami związanymi ze składem orzekającym, uwzględnianiem i odrzucaniem dowodów… ledwo dycham. I nie znalazłam nic.” Tak właśnie się czuje czytelnik, porażony po raz pierwszy stylem pisania Remigiusza Mroza. Nieczęsto chwali się młodych polskich pisarzy, jednak niektórzy są tego warci.


Recenzent: Anna Kowaliczek
‹ zwiń tekst