Idealne połączenie literatury kobiecej z sensacyjną

Recenzja nie jest potwierdzona zakupem

Eden Martelli ma tylko jeden cel - zapewnić bezpieczeństwo swojemu synkowi i sobie, uciec od koszmaru, który przeżyli. Jednak w drodze do bezpiecznego schronienia samochód odmawia jej posłuszeństwa i psuje się w okolicach nadmorskiego miasteczka - Summer Harbor, w dodatku zostaje okradziona. Nie mając dachu nad głową ani pieniędzy na naprawę auta, kobieta przyjmuje posadę opiekunki u braci Callahanów, których ciotka uległa wypadkowi i potrzebuje pomocy w domu. Początkowo Eden chce jak najszybciej wyruszyć w dalszą drogę, ale z biegiem czasu zaczyna coraz bardziej przywiązywać się do miasteczka i jego mieszkańców, zwłaszcza do przystojnego Beau Callahana - byłego policjanta, właściciela plantacji choinek. Cały czas grozi jej jednak śmiertelne niebezpieczeństwo, a zaufanie komukolwiek może stać się wyrokiem śmierci dla niej i jej synka. Eden musi więc uciekać nie tylko przed zagrożeniem, ale i przed pragnieniami własnego serca.

“Jak płatki śniegu…” to druga powieść Denise Hunter, którą miałam okazję przeczytać i już z niecierpliwością czekam, aż będę mogła zapoznać się z kolejnymi. W jej opowieściach jest coś takiego, co sprawia, że kartki same się przewracają i chociaż planujesz przeczytać tylko kilka rozdziałów, nagle odkrywasz, że jesteś w połowie książki i wcale nie masz ochoty przestać. Lekkość stylu, gama ciekawych postaci i bijące z kartek ciepło otulają czytelnika jak miękki koc, pozwalając zapomnieć o otaczającej rzeczywistości i całkiem zatracić się w stworzonym przez autorkę świecie.

Bardzo polubiłam postać Eden, jej siłę, determinację i odwagę oraz przeogromną matczyną miłość i troskę, którymi darzy Micah, swojego synka. Chociaż przeszła przez piekło, chociaż stale musiała mieć się na baczności, tragiczne wydarzenia nie uczyniły Eden zgorzkniałą ani nie zachwiały jej wiarą, ale w tym wszystkim pozostała dobrym człowiekiem, z wdzięcznym i otwartym sercem. Ucieszyło mnie też ponowne spotkanie z Zakiem, Rileyem i Beau - braćmi Callahan, których poznałam już w drugim tomie serii Summer Harbor: “Uciekająca narzeczona”, a także ze zrzędliwą, ale oddaną swojej rodzinie ciotką Trudy i jej wiernym adoratorem, szeryfem Coltonem. Czekam na polskie wydanie kolejnej powieści pani Hunter z tymi bohaterami, tym razem skupionej na Rileyu.

Chociaż “Jak płatki śniegu…” należy do nurtu literatury kobiecej, to chwilami czułam się, jakbym czytała powieść sensacyjną. Owszem, romans jest jednym z głównych wątków tej książki, ale przeczytamy w niej również o krwawych zbrodniach, dramatycznych przeżyciach kobiety, tłamszonej w patologicznym związku, o traumach z dzieciństwa, które wpływają na dorosłe życie, a także o korupcji w wymiarze sprawiedliwości. Denise Hunter serwuje nam sporą dawkę emocji i nie pozwala ani na chwilę nudzić się podczas lektury.

Akcja powieści dzieje się tuż przed świętami Bożego Narodzenia, jest to więc idealna książka na przedświąteczny czas, kiedy za oknem sypie śnieg, a przy wygodnym fotelu czekają na nas ciepły koc i gorąca herbata. Myślę jednak, że każdy z nas lubi od czasu do czasu poczuć zimową, świąteczną atmosferę, również w cieplejsze pory roku - polecam wtedy sięgnąć po “Jak płatki śniegu…”, bo zawsze jest pora na dobrą książkę! ;)


Recenzent: Alina Z.
‹ zwiń tekst