Wojna Winstona

Recenzja nie jest potwierdzona zakupem

Przenosimy się do Anglii do 1938 roku. To tu w pierwszy dzień października, który jak na Brytanię przystało jest zimny i ponury rozpoczyna się akcja książki. Naziści atakują Czechosłowację, a brytyjski premier Chamberlain dochodzi do wniosku, że nic się nie dzieje. Poza tym Hitler obiecał, że to jednorazowy przypadek i nic im nie grozi. Jak się okazuje jest jedna osoba, która nie ufa Adolfowi i śmie twierdzić, że to nie tylko nie koniec, a mało tego to zdecydowanie dopiero początek tego na co stać przywódce Trzeciej Rzeszy. Tą osobą jest tytułowy Winston. On wie, że ugodowo i pokojowo nastawiony Neville nie tylko nie zapewni krajowi wygranej wojny, ale także podstawowego bezpieczeństwa jego mieszkańcom.
Churchill postanawia wprowadzić w życie skomplikowaną intrygę. Tylko po to by wyrwać władzę obecnemu premierowi.

„Słowa to broń, czasami jedyna, jaka pozostaje, lecz we właściwych rękach może się okazać najpotężniejszą bronią ze wszystkich”*

Do czego zdolny będzie Winston by przejąć władzę w państwie? Czy dobrze podejrzewa, że Hitler nie poprzestanie na jednym ataku? Do czego doprowadzi jego intryga?

Książka napisana jest ciekawym językiem, wiele się w niej dzieje i co najważniejsze choć nadal jest to polityczna powieść to już nie jest to klimat "fiction" jak w przypadku House of Cards. Muszę jednak przyznać, że ja się kompletnie nie odnalazłam w tej pozycji. Może z racji tego, że ani historia ani polityka nie jest moją pasją ani nawet zainteresowaniem. Liczyłam, że może książka mnie do siebie przekona i zachęci do zapoznania się z nową i omijaną przeze mnie tematyką. Nie udało się, ale wszystkim miłośnikom twórczości Michaela, polityki, wojen i historii polecam tę książkę z ręką na sercu. Będziecie zachwyceni.

* - Cytat z "Wojna Winstona" Michael Dobbs, str. 215


Recenzent: Karolina Marek
‹ zwiń tekst